środa, 17 czerwca 2015

Pałac Łomnica.

Będąc w Karkonoszach trudno jest pominąć ten piękny zakątek. Pałac Łomnica mieści się nieopodal pałaców Bobrów i Wojanów. Właściwie już z wojanowskiego parku widać jego piaskowe mury. 





Historia powstania dóbr Łomncikich przypada na początek XV-tego wieku, kiedy to właścicielem majątku była rodzina von Zedlitz. Jak pozostałe majątki, tak i ten dosyć często zmieniał właścicieli. Sam budynek Dużego Pałacu powstał w roku 1720 i do tej pory zachował swój barokowy wygląd. Obecnie, w odrestaurowanych salach parteru, znajduje się muzeum.




 Można tutaj również zobaczyć multimedialną prezentację, dotyczącą historii pałacu, jak i podobnych budowli Dolnego Śląska.

 
 




Miejsce to zachwyca zadbanym ogrodem, pełnym fantazyjnych kwiatowych rabat.














Prawdziwy rozkwit Łomnicy rozpoczął się właściwie od początku XIX-tego wieku, a zakończyły go lata po drugiej wojnie światowej. Nowy właściciel, bogaty kupiec Christian Menzel w latach 1803-1804 obok głównego pałacu, wybudował mniejszy, Dom Wdowy. Ufundował on również protestancki kościół w Łomnicy, który obecni właściciele pałacu pragną podnieść z ruiny. Menzel swoje bogactwo zawdzięcza handlowi lnem, podobnie, jak i Jelenia Góra, która w XVI-tym wieku otrzymała wyłączność na handel lnianymi tkaninami. Dla uhonorowania tradycji w folwarku na przeciwko pałacu znajduje się dwupiętrowy sklep z wyrobami z płótna. Zanim jednak powędrujemy na drugą stronę drogi zatrzymamy się jeszcze na chwilę przy pałacowych zabudowaniach i ich historii.
W 1835 roku Łomnicę kupił Carl Gustav Ernst von Kuster i to z jego rodziną najdłużej jest związany majątek. Byli oni właścicielami aż do roku 1945, kiedy tuż przed przybyciem Armii Czerwonej, opuścili dobra, zostawiając je w całości na pastwę rosyjskich żołnierzy. Z zabytkowych przedmiotów nie ocalało prawie nic. Grabieży dokonali miejscowi, którzy wynosili z budynku nawet stropy. Rodzina von Kuster jednak nie zapomniała o Łomnicy i od roku 1991 znowu jest jej współwłaścicielem. Dzięki ogromnemu nakładowi pracy i wielu wyrzeczeniom, po wielu latach odbudowano pałac.  Dom Wdowy przekształcono na hotel z restauracją. Jest to bardzo klimatyczne miejsce, w którym Elizabeth i Urlich von Kuster dbają o domową atmosferę.
 
 
 

 
 


 Czuć ten klimat nie tylko w holu, gdzie czasami przy kominku można spotkać samą właścicielkę, ale i w stylowo umeblowanych wnętrzach restauracji






































oraz w ogrodzie. Tutaj można swobodnie usiąść w wygodnych fotelach lub na leżakach ustawionych na zadbanym trawniku. Nie robić nic, jedynie wypoczywać przy fontannie i wdychać zapachy kwiatów, których pełno wokoło.



Nawet w toalecie nie brakuje letnich bukietów.




O ile przypałacowy ogród to enklawa ciszy i spokoju, o tyle zabudowania folwarczne znacznie bardziej tętnią życiem. Wystarczy przejść na drugą stronę drogi żeby wkroczyć w krainę smaków i zapachów tradycyjnej śląskiej kuchni. W dawnej oborze powstała restauracja, a w pozostałych zabudowaniach gospodarczych sklepy z tradycyjnymi regionalnymi wyrobami.



















W kuchni szkoleniowej można zorganizować rodzinne gotowanie, a na pewno zakupić tradycyjne babcine wyroby. Pierniczki, których zapach unosi się po całym terenie folwarku, dżemiki robione domowymi metodami lub miód. Miałam okazję spróbować kandyzowany imbir, którego smak czułam przez resztę dnia. 









Zapach pieczonych pierników miesza się z zapachem chleba.






















Niestety jego cena nas przeraziła, bo jest to równowartość naszego tygodniowego zapasu pieczywa. Nie odmówiliśmy sobie jednak owsianych ciasteczek z pysznym, domowym dżemikiem.





Do sklepu z regionalnymi wyrobami, weszliśmy tylko ponapawać oczy. Mnogość wiklinowych koszy, glinianych garnków i różnych bibelotów zachwyca, a jednocześnie odstrasza ceną. Niestety jest to raczej przeznaczone na kieszeń zagranicznych turystów, którzy faktycznie stanowią główną klientelę.















 
 
 


W lnianym sklepie chciałam zostać na zawsze. Mąż wyciągnął mnie z niego na siłę, bo wolał bardziej męskie miejsce. A mianowicie kuźnię.








Po wyprawie w głąb łomnickiej tradycji wracamy na drugą stronę drogi, nabrać sił na  przypałacowych leżaczkach. Mamy bowiem przeczucie, że to nie koniec pasjonującej wyprawy tego dnia. Okolica kryje jeszcze kilka sekretów.




14 komentarzy:

  1. Dobrze, że to miejsce nie popadło w ruinę i tętni życiem, zapachami... świetna wycieczka, dziękuję Polly :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy patrzę na takie miejsca, które ktoś podnosi z ruiny to mi się serce raduje :)

      Usuń
  2. Przyznaję ze nie byłam tam , ale fajnie było odwiedzić to miejsce Twoimi oczyma ;) no i zastanawiam się nad aromatem kandyzowanego imbiru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aromat i smak niepowtarzalny, na długo pozostaje w pamięci :)

      Usuń
  3. Polly, jesteś genialna. Przecież ja dzięki Tobie uzbieram cały przewodnik, a następnie pojadę zwiedzać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Polly, z postu na post coraz piękniej i ciekawiej :)

    nigdy wcześniej w prezentowanych miejsca nie byłam, tym bardziej jestem zachwycona i zauroczona - wspaniałe miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poczekaj, następnym razem będzie jeszcze bardziej tajemniczo :) mnie osobiście ciarki łaziły po plecach :)

      Usuń
  5. jak cudownie patrzeć na coś co jest zaopiekowane, zadbane i wypieszczone!
    cudowne to miejsce!
    :********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię tam wracać, bo jest swojsko i spokojnie :)

      Usuń
  6. Piekne, klimatyczne miejsce :) Bylam tam i to duzoooo razy :) I jeszcze bede, a co :)
    Polly, mnie tez jest z trudem wyciagnac z folwarcznego sklepu lnianego...Musze sie napatrzec zawsze na zapas :)
    Sciskam Cie mocno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj zatem w fanklubie :) Ja też tam wrócę nie jeden raz, jakoś mnie tam ciągnie i muszę się napatrzeć i nawąchać :)
      Pozdrówka :D

      Usuń
  7. Jako mieszkanka pobliskich pałaców polecam kiermasze organizowane w Łomnicy. Mój najukochańszy to Adwentowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałam o tych mega kiermaszach. to musi być bardzo kolorowe :)

      Usuń