Jednym z naszych najciekawszych odkryć jest mała miejscowość Miedzianka. Wioska, jak wioska, niby nic nadzwyczajnego, wiele takich wokoło. Dopiero przypadek zdecydował, że zatrzymaliśmy się w nim na dłużej. Nasz wzrok przyciągnęła tablica ustawiona nieopodal byłej gospody. I tak od tablicy do tablicy, powoli poznaliśmy fascynującą historię Miedzianki, miasteczka-wioski, które w pewnym sensie zapadło się pod ziemię, a w latach powojennych straciło prawa miejskie.
Historia Miedzianki rozpoczyna się XIII wieku, a jej największy rozwój przypada na wiek XV. Wtedy to stała się słynnym ośrodkiem górniczym. Okolice były bogate w złoża srebra, miedzi, ołowiu i kobaltu. Kiedy natomiast złoża surowców były na wyczerpaniu, w miasteczku powstawały cechy nie związane z górnictwem. Działały liczne warsztaty kowali, krawców, szewców, rzeźników. Na dużą skale rozwijało się również tkactwo, które było drugą po górnictwie dziedziną przemysłu utrzymującą okoliczne miejscowości. Tkaniny z Miedzianki, Mniszkowa i wspomnianej poprzednio Łomnicy, były bardzo cenione na rynkach zagranicznych.
Miasteczko było również uważane za najbardziej malownicze w Sudetach i licznie odwiedzane przez turystów. Gdyby nie to, że miało zbyt słabo rozwiniętą bazę noclegową, mogło zasłużyć na miano kurortu.
Swoją wędrówkę zaczęliśmy od budynku dawnej Gospody pod Czarnym Orłem. Miała ona ogromną salę ze sceną, gdzie występowały okoliczne kapele, a w każdą niedzielę organizowano tańce. W gospodzie gromadzili się również uczestnicy wyścigów saneczkarskich. Stroma, dwukilometrowa droga prowadząca od gospody aż do Janowic, doskonale się do tego nadawała. Ciekawostką jest również to, że w latach rozwoju motoryzacji, w podwórzu gospody mieściła się stacja benzynowa Shell.
Dzisiaj to zaniedbany budynek mieszkalny, którego zniszczona sala balowa obrośnięta jest pokrzywami. Gdyby nie tablica informacyjna, nigdy byśmy nie zwrócili na niego większej uwagi.
Poniżej gospody trafiliśmy na resztki dworu, którego początki sięgają XIV wieku. Jego historia nie jest zbyt barwna. Kilkukrotnie ulegał zniszczeniom i przebudowom. Po drugiej wojnie światowej stanowił siedzibę służb nadzorujących prace w kopalni, później był tu ośrodek kolonijny. W latach 70-tych podzielił on los wielu innych budynków w Miedziance, czyli zniknął z powierzchni ziemi.
Po rozbiórce pozostały tylko piwniczki, resztki parku ze starodrzewem i fragment bramy wjazdowej.
Na przeciwko dworku tradycyjnie wybudowano kościół, który funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Drugi protestancki, po drugiej wojnie przestał być użytkowany, ulegał zniszczeniom i w 1974 roku władze podjęły decyzję o jego wysadzeniu.
To tutaj spotkaliśmy rdzennego mieszkańca Miedzianki. Opowiedział nam częściowo historię wioski i czasów, kiedy znikała z powierzchni ziemi. Za sprawą natury, ale i ówczesnych władz. Najsmutniejsza historia rozpoczęła się po drugiej wojnie światowej. Wtedy to miejscowością zawładnęło wojsko radzieckie i w tajemnicy rozpoczęto wydobycie rudy uranu. Miejsce wysiedlonych rodzin niemieckich zajęli przesiedleńcy ze wschodu oraz z różnych części kraju. W kopalniach Miedzianki, ukrywanych pod nazwą Zakładów Papierniczych, można było dużo zarobić. Miejscowość znowu zaczęła się rozwijać. Nie było jednak tak do końca kolorowo. Do tej pory byli mieszkańcy boją się opowiadać o wydarzeniach z tamtego okresu. Z dnia na dzień ginęli i pracownicy i ich rodziny, zapewne ci, którzy zaczęli się domyślać z czym mają do czynienia. Podobno w sztolniach pogrzebanych jest wielu pracujących przy wydobyciu. Wielu też zapadało na tajemnicze choroby. Dopiero po latach, ci co przeżyli, dowiadywali się, że cierpią z powodu promieniowania radioaktywnego.
Grabieżcza eksploatacja bez żadnych zabezpieczeń doprowadziła do ogromnych szkód górniczych. Ulice zaczęły się zapadać, budynki pękać, a na polach powstawały wielkie leje. Prace naprawcze nie dały żadnych rezultatów. W końcu władze zdecydowały o likwidacji Miedzianki. Rozbierano dom po domu, a w 1972 roku zdecydowano o przesiedleniu mieszkańców do Jeleniej Góry. Ostrzeżono nas również, żeby lepiej nie parkować samochodu przy kościele. Teren jest bowiem niezbyt bezpieczny.
Zostaliśmy skierowani na drugą stronę drogi, gdzie umieszczono kolejne tablice opisujące historię miejscowości.
Patrząc na to miejsce nie mogliśmy uwierzyć, że na skarpie przed nami mieściła się kiedyś główna ulica z ogromnymi, bogato zdobionymi kamienicami i rynek. Gdzieś w tych zaroślach mieściła się łaźnia, destylarnia, wytwórnia lemoniady, sklep tytoniowy, a także apteka, która słynęła z najlepszego w Karkonoszach soku malinowego. Dzisiaj nie ma po nich śladu, zostały tylko stare zdjęcia i opowieści.
Patrząc na te zdjęcia, nie można wyjść ze zdziwienia, że obecnie Miedzianka to malutka wioska, która ma zaledwie kilka gospodarstw.
Dawniej na rynku odbywały się liczne kiermasze i festyny, między innymi miejscowego piwa, z którego słynęła Miedzianka.
Woda w Miedziance miała tak wyśmienity smak, że stała się bazą do produkcji lemoniady, wody zdrojowej i znakomitego napoju z zielonej herbaty. W destylarni powstawały natomiast wyśmienite wódki, likiery i wina owocowe, które trafiały na lokalny rynek. W XVIII wieku największym zakładem w mieście stał się browar, który produkował słynne w okolicy piwo "Złoto Miedzianki". Browar funkcjonował z przerwami aż do lat 70-tych ubiegłego wieku. Później został zlikwidowany ze względu na brak rentowności. Dawne budynki stoją nadal, ale powoli niszczeją.
Ktoś wpadł na genialny pomysł odtworzenia produkcji słynnego złotego napoju i na przeciwko starego zakładu wybudował nowoczesny browar z restauracją i małym hotelem. Spodobał nam się pomysł i miejsce. Można tutaj usiąść na rozległym tarasie i popijając piwo zachwycać się rozległą panoramą lub pozostać w restauracji i przez szybę obserwować produkcję.
Mąż oczywiście musiał sprawdzić, czy jest faktycznie tak dobre, jak o nim mówią.
Z tarasu widać również budynek szpitala w Janowicach Wielkich.
Miedzianka nas zafascynowała i wrócimy tam jeszcze nie raz nie tylko po piwo, ale dokładniej przyjrzeć się pozostałościom po mieście. Uważając oczywiście, gdzie stawiamy samochód i nogi, nie wiadomo bowiem, czy wszystko co miało się zapaść już się zapadło.
Podoba mi się to, że takie miejscowości starają się przypominać o swojej historii i dbają o właściwą promocję.
Zanim wróciliśmy do domu zajrzeliśmy do Janowic Wielkich, gdzie coraz bardziej dbają o turystów. W miejscu tym kiedyś był tylko zarośnięty staw, a teraz powstał park fajne miejsce do wypoczynku i rekreacji. Są też stoły, przy których można zjeść wycieczkowy posiłek, a także ogólnodostępna, zadbana toaleta.
W kolejnej wyprawie ponownie przejedziemy przez Miedziankę i malowniczą widokowo oraz bardzo dziurawą drogą, dotrzemy do..........dolnośląskiego Wawelu.
Rzeczywiście, interesująca historia miasteczka. Mam nadzieję odwiedzić w sierpniu Rudawy Janowickie, może i o Miedziankę uda mi się zahaczyć? ;)
OdpowiedzUsuńRudawy są przepiękne i naprawdę warto je pozwiedzać, no i oczywiście napić się piwa :)))
UsuńPomysl zacny,ale piwo marnosci nad marnosciami,lura straszna.Widac chęci sa ale browarnika z doswiadczeniem brak
UsuńPiwoszem nie jestem, dlatego nie potrafię ocenić czy to lura. Na razie miejsce jest chętnie odwiedzane, bo większość kieruje się ciekawością. Ja po kolejnych odwiedzinach zauważyłam kilka mankamentów, ale..........najważniejsze, że ktoś miał pomysł i chęci :D
UsuńNo i co?! Co z tym piwem?! Czekam jak na akord, z każdym wyrazem napięcie rośnie, a tu... nic, wątek urwany w najciekawszym miejscu! Idę się pochlastać :(
OdpowiedzUsuńNie chlastaj się, nie warto :)))) Piwo fajne, mąż bardzo chwalił, ja się nie wypowiadam, bo smakoszem nie jestem :D A zresztą przyjedź i sama spróbuj :D
UsuńPrzepadło, leżę pochlastana :)
Usuńczekaj, poleję Cię piwkiem, to może się podniesiesz :DDDDD
UsuńDawaj, tylko z lodówki musi być!
Usuńhahaha proszszsz bardzo
UsuńFascynująca historia i fascynujące miejsca. Boszszsz, ile jeszcze rzeczy i spraw pokryła ziemia, rośliny i niepamięć. O wielu pewnie już nigdy się nie dowiemy.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale fajnie jest tak drążyć i poszukiwać nowych miejsc. Najbardziej mnie cieszy, że nawet w najmniejszych miejscowościach zaczynają się chwalić swoją historią i dzięki temu przyciągają turystów.
UsuńUwielbiam tamte okolice. Ekhhhh młodość durna i chmurna :D
OdpowiedzUsuńWróć w te strony, a poczujesz się młodsza :DDD
UsuńTaki był plan, ale plany nam ostatnio nie wychodzą :D
Usuńznaczy się, że musisz iść na żywioł :)))
UsuńŻywioły dopuszczam najwcześniej we wrześniu :)
Usuńto tak, jak ja :)))
UsuńGospoda Pod Czarnym Orłem....ależ fajna nazwa dla gospody, tam to się dopiero musiało kiedyś dziać. Pewnie niejeden kufel na głowie roztrzaskany :)))
OdpowiedzUsuńteż miałam takie skojarzenia :))) a już na pewno nie jednego orła ktoś tam wywinął ;DDD
UsuńFilip Springer"Miedzianka. Historia znikania"- czyta się jednym tchem:) Twoje zdjęcia uzupełniły moje wyobrażenia o tej miejscowości- dzięki.
OdpowiedzUsuńszukając informacji o Miedziance natrafiłam na jego nazwisko. z recenzji wywnioskowałam, że on chyba najlepiej opisał historię miasta :)
UsuńMalo znam tamte okolice, z tym wiekszym wiec zainteresowaniem przeczytalam Twoj przewodnik po Miedziance. Szkoda takich miasteczek, nowe nigdy nie zastapi starego, bo stare mialo dusze...
OdpowiedzUsuńtak, właśnie, stare miało duszę i właśnie dlatego kocham wędrówki, żeby odnajdować tę duszę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMiasto zrujnowane przez Rosjan, tylko dlatego że nie zabezpieczyli podziemi po wydobyciu uranu. Polecam książkę której tytuł już padł w komentarzach:)
UsuńLudzie kopią pod sobą dołki, a potem sami w nie wpadają.
UsuńRosjanie w ten sposób zniszczyli wiele miast, wycisnęli nas jak cytrynę i zostawili po sobie bałagan. Myślę, że jeszcze wiele pokoleń będzie to porządkować.
Nie tylko Rosjanie. Przed II wojną, kiedy Zalozie było w rękach czeskich, kopalnie przez Czechów były podobnie traktowane. W miejsce wybranego węgla nie wtłaczano piachu tak, jak być powinno i teraz za Olzą są całe połacie zapadniętej ziemi oraz ewakuowane wsie. taka gospodarka trwała do lat 70tych XX wieku. Dopiero wtedy się obudzili.
UsuńWczoraj się wkurzyłam na Ja.online, że mnie poucza, bo w końcu komentarz, nie był do niej, tylko dla Polly, więc jeszcze raz, Rosjanie, to też ludzie, jeżeli uważasz Ja.online, że jest inaczej, to wpisujesz się w obrazek. Tak, ludzie jak nikt inny potrafią niszczyć innych i wszystko wokół... Pozdrawiam Polly :*
UsuńTak właśnie jest Dziewczyny. Czy to Rosjanie, Czesi, czy inne narodowości, po prostu ludzie, my ludzie często bezmyślnie traktujemy ziemię, która ma nam służyć przez pokolenia. Niestety ciągle popełniamy błędy, a na naprawę jest już za późno. Jak tak dalej pójdzie to faktycznie prędzej, czy później będziemy musieli wyemigrować na Marsa :DDD
UsuńBuziaki :***
Cieszy mnie to, ze historia tej miejscowosci nie zniknela razem z wiekszoscia zabudowan...
OdpowiedzUsuńCzytajac kilka lat temu ksiazke Filipa Springera oczy przecieralam ze zdumienia dowiadujac sie ciekawych faktow o Miedziance.
Martwi mnie to, ze sa miejscowosci, ktore moga podzielic los Miedzianki :(
Nie chce nawet o tym myslec :(
Pozdrawiam Cie Polly :)
Ja też nie mogłam się nadziwić, że takie coś jest możliwe. Stałam w miejscu, gdzie kiedyś była ulica i wielkie domy, a nawet cegiełka po nich nie została, jak to możliwe...... Nadzieja tkwi w ludziach, którzy chcą coś naprawić i odbudować tak, jak właściciel nowego browaru.
UsuńPozdrawiam serdecznie :***
Dziękuję za wycieczkę:)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo i zapraszam na kolejne :D
Usuńooo i chyba widzę biust Brigitte Bardot :)
OdpowiedzUsuńa owszem biust jak zawsze na swoim miejscu i w pełnej okazałości :)))
UsuńHm...nie przypuszczałabym, że tak tragiczne mogą być losy miasteczka.
OdpowiedzUsuńAż go szkoda....
Miłego weekendu, Polly :)
aż dziw bierze, że cos takiego jest możliwe. można zrozumieć, że znika jeden, no dwa domy, ale całe miasto???
Usuńpozdrawiam i również życzę fajnego wypoczynku :)
W ten weekend odbył się w Miedziance Miedzianka Fest, czyli festiwal reportażu. Był Filip Springer, był spacer po Miedziance i było odczytywanie fragmentów książki przez Autora.
OdpowiedzUsuńJako bnastolatka często jeździłam w Rudawy Janowickie i w Janowicach byłam bardzo często, ale w Miedziance nigdy. Dopiero "Miedzianka. Historia znikania" sprawiła, że poznałam to miejsce na kartach książki. Inaczej sobie wyobraziłam to miejsce. Dopiero wizyta w ten weekend otworzyła mi oczy na to jakie to było prężnie działające miasto. Dzięki Springerowi nie zniknęło całkiem, choć szans na odrodzenie niestety nie ma :(
Ciekawa jestem ile jest takich miejsc jeszcze w Polce co to były i nagle przestały istnieć zarówno na mapach jak i w świadomości ludzi...
Polecam odwiedzić to miejsce po lekturze książki a potem ponownie przeczytać reportaż, bo po wizycie w Miedziance odbiera sie go zupełnie inaczej. Jest to książka, którą trzeba przeczytać dwa razy!
Żałuję, że mnie tam nie było. Mam nadzieję, że takie spotkania będą powtarzane, bo Miedzianka na to zasługuje.
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)