środa, 26 sierpnia 2015

Karpniki. W poszukiwaniu karpi i ukrytych skarbów.

Karpniki to obecnie niewielka wieś położona u podnóża Krzyżnej Góry w Rudawach Janowickich. Mimo, że jest mała to może się pochwalić pięknymi zabytkami. Największym i najpiękniejszym jest zamek otoczony malowniczymi stawami. Kiedyś stanowiły one siedlisko karpa, ryby, która była ogromnie ceniona na pańskich stołach. Z tymi karpiami związana jest ciekawa legenda. Otóż właściciel dóbr surowo zabronił miejscowej ludności łowić ryby w swoich stawach. Pewnego dnia znalazł się śmiałek, który złamał zakaz i każdej nocy po kryjomu zakradał się nad staw. Za jednym poszli następni. Kiedy pan na zamku się o tym dowiedział, kazał wyłapać złodziei, a jednego z nich, dla przykładu powiesić nad bramą zamku. Pewnej nocy, wisielec nawiedził dziedzica i powiedział, że opuszcza zamek, ale zabiera ze sobą wszystkie kapie. I tak odszedł w blasku księżyca, a za nim wszystkie ryby. Rozwścieczony pan zamku nie mógł ich niestety zatrzymać i ze złości padł nieprzytomny i nigdy już się nie obudził. I właśnie na pamiątkę tego wydarzenia wieś nazwano Karpnikami.





Karpnicki zamek został wybudowany w XV wieku, ale jego rozkwit rozpoczął się tak naprawdę od 1822 roku, kiedy przeszedł w ręce księcia Wilhelma, brata ówczesnego króla Prus Fryderyka Wilhelma III, właściciela niedalekich Mysłakowic. W ten sposób rodzina królewska władała okolicą, bo i przepiękny Wojanów też do niej należał. Książę Wilhelm lubował się w pięknych przedmiotach, którymi zapełniał zamkowe komnaty. Osobiście zaprojektował niektóre meble, a także był autorem przebudowy zamku. Ze zbiorów rodzinnych pamiątek stworzył muzeum, a w jednej z sal stworzył bibliotekę z bogatym zbiorem rękopisów. Liczni goście odwiedzający zamek mieli co podziwiać. A trzeba wspomnieć, że podwoje zamku były stale otwarte dla arystokracji i artystów. Można powiedzieć, że za czasów Wilhelma w Karpnikach trwała niekończąca się zabawa. Bywało i tak, że pan bawił się w towarzystwie nawet stu gości.





My też chcieliśmy przez chwilę poczuć się, jak arystokracja, dlatego z ciekawością przekroczyliśmy mostek nad fosą i wkroczyliśmy do chłodnego wnętrza.

Całego zamku niestety nie można zwiedzać, ponieważ obecny właściciel, urządził w nim hotel.


 
 
Można jednak cieszyć oczy przepięknymi detalami
 


Wejść do bardzo klimatycznej restauracji, gdzie w upalny dzień, między grubymi murami, można odnaleźć przyjemny chłód.


Można również posiedzieć na dziedzińcu i zachwycać się budowlą.





Uderzyły mnie uroda i majestat jaki emanuje z murów,  a także niesamowity spokój tego miejsca. Co prawda co jakiś czas pod zamek podjeżdżali turyści, ale głównie w celu skorzystania z zamkowej toalety. Tylko nieliczni zamawiali coś w restauracji. Ceny dań są bowiem warte miejsca i dostosowane raczej do kieszeni zagranicznych turystów.






Dostępu do części hotelowej bronią takie oto stwory.




We wnętrzu miałam okazję być tylko przez chwilę, a to tylko dlatego, że poprosiłam o udostępnienie toalety, do której nie trzeba schodzić po stromych schodach. Przemiła pani menadżer poprowadziła mnie przepięknym korytarzem, gdzie zachowały się oryginalnie zdobione, drewniane stropy. Na ścianach natomiast wisiały bardzo liczne poroża, zabytkowa broń, a pod jedną z nich stała rycerska zbroja. W niektóre zakamarki mogłam zajrzeć przez szyby, które wstawiono w futryny zamiast masywnych drzwi. Zrezygnowałam jednak z robienia zdjęć, bo nie chciałam nadużywać uprzejmości pani menadżer.



Tak natomiast wygląda recepcja hotelu. Myślę, że jest ona piękną wizytówką tego miejsca.






Otoczenie zamku to park w stylu angielskim, zadbane trawniki i oczywiście stawy.



 Dookoła zamku prowadzi wygodna ścieżka. Wędrując wzdłuż stawów można podziwiać zamek z każdej strony.







 Pod koniec drugiej wojny światowej zamkowe pomieszczenia stanowiły magazyn dla skarbów zrabowanych w okupowanych przez Niemców krajach. Na początku 1945 roku wraz z cenniejszym wyposażeniem zamku zostały załadowane na ciężarówki i wywiezione na zachód. Kilka skrzyń podobno ukryto w okolicznych lasach. Jak dotąd bezskutecznie poszukiwacze skarbów przekopują ziemię. Niektóre z karpnickich arcydzieł wiele lat po wojnie ujawniały się na zagranicznych aukcjach, a najcenniejszy  z obrazów "Madonna" Hansa Holbeina, obecnie znajduje się w muzeum w Darmstadt. Obraz jest uważany za większe arcydzieło, niż "Mona Lisa". Najbardziej tajemnicza pozostaje historia szczerozłotej kołyski, która należała do carycy Katarzyny. Podobno pozostała w zamku do końca drugiej wojny. Niestety ślad po niej zaginął, jak i po pozostałym wyposażeniu. Powojenne władze dokończyły grabieży zamku. Legendy o skarbach do tej pory podsycają wyobraźnię poszukiwaczy, jak i złodziei. Próbowano nawet ukraść zabytkowy portal bramny, na szczęście nieskutecznie.








Miejsce to zrobiło na nas duże wrażenie. Odrestaurowane z prawdziwym smakiem, z zachowaniem stylu dawnej epoki. Widać, że obecny polski właściciel włożył wiele serca i wysiłku w to miejsce. Pamiętam je sprzed kilku lat, kiedy stawy i fosa były tak zarośnięte, że ledwo było widać bryłę zamku.

Pozostawiliśmy zamek za sobą i dębową aleją pojechaliśmy do Dębowego Pałacu, w nadziei, że może tym razem uda nam się go obejrzeć z bliska. Niestety jego podwoje są otwarte tylko dla gości hotelowych.


 Myślę, że trochę zbyt mocno dbają tutaj o prywatność. Mam wrażenie, że miejsce to jest przeznaczone dla prawdziwej elity albo dla zamkniętego kręgu gości. Nie można bowiem wjechać nawet na teren parku i chociaż z zewnątrz podziwiać zabytkowy budynek. Ta jego niedostępność bardzo podsyca moją wyobraźnię. Ciekawe jakie skarby kryją wnętrza? Z przewodników wynika, że wyposażenie było wręcz oszałamiające. Tak bardzo, że przeraziło wyzwoleńcze wojsko radzieckie. Rosjanie nie wiedzieli jak wykorzystać zabytkowy obiekt, dlatego pozostawili go w stanie nienaruszonym. Na razie mogę tylko zazdrościć tym, których stać na wynajęcie w nim apartamentu. Na gości czekają podobno same luksusy, a także możliwość podziwiania cudownej panoramy Gór Sokolich. Krzyżna Góra na wyciągnięcie ręki.




 
Kolejne miejsce dolnośląskiej krainy zdobyte. Niezmiennie zachęcają mnie do tego barwne opowieści Joanny Lamparskiej, autorki przewodników po Dolnym Śląsku. Jej opowieści to nie tylko fakty historyczne, ale i ciekawe legendy, które rozbudzają moją wyobraźnię.
 
 

28 komentarzy:

  1. Polly, to jest cudo, prawdziwa perelka! Przepieknie odrestaurowany i zadbany zabytek.
    Dziekuje, ze mi go pokazalas. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :))) Jest przepiękny i wart zwiedzenia, chociażby w kawałku :)

      Usuń
  2. I ja tam byłam, miód piłam, ale przewodniczka nie opowiadała tak ciekawie jak Ty, An:) Pozdrawiam i życzę miłej wędrówki po górskich bezdrożach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę Wiki, byłaś? To cudnie. Możesz zatem porównać, czy widziałyśmy go tymi samymi oczami :)
      Mam nadzieję, że będę miała o czym opowiadać, buziaki :***

      Usuń
  3. Świetne miejsce jakich wiele na Dolnym Sląsku a każde wyjątkowe.
    Przepych specjalnie mnie nie kręci ale.... klimat to już inna kwestia, musi być odpowiedni klimat w którym można się zatopić, zanurzyć, przenieś w czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Myślę, że byś utonęła w klimacie. nie ma tam przepychu, no chyba, że w części hotelowej. Najbardziej mi się spodobało, że nowy właściciel zachował styl zabytkowej budowli i nie wyłożył posadzek błyszczącymi płytkami :)

      Usuń
  4. Ciekawa opowieść, choć w wyglądzie ogólnym czegoś mi brakuje. No i drzew w tym parku mało - może tylko na zdjęciu?
    Za to Twoje zdjęcia jak zawsze świetnie wydobywają urodę detali.
    Dobrego wypoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzew jest trochę więcej, ale już nie chciałam wrzucać tyle zdjęć. Zamek z każdej strony wygląda inaczej. Myślę, że za kilka lat znowu pięknie zarośnie nowo posadzonymi krzewami....i ja tam wtedy będę znowu :))))
      dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. U nas na szczęście włąściciele zamków w których urządzono hotele pozwalają na wiazd i zwiedznie okolicy, oczywiście trzeba za taki wjazd zapłacić i tu jest różnie, od 5 euro od osoby do 10 euro, w końcu utrzymanie ścieżek, ogrodów kosztuje... a co do skarbów, przypomniałam sobie, przeczytaj książkę "bezcenny" miłoszewskiego, spodoba Ci się :) serdeczości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Pałac Dębowy to chyba jedyny, jakiego nie mogłam zobaczyć z bliska. Wszędzie można wejść chociażby do restauracji lub właśnie ogrodu. A ten jest tak pilnowany, jakby tam jakieś skarby trzymali, nawet nie mają swojej strony w necie. książkę poszukam, dziękuję :)
      buziaki :***

      Usuń
    2. Dziwne, no i w ten sposób wzbudza ciekawość, może jednak kiedyś otworzą bramę dla zwiedzajacych... nie trać wiary Polly :)

      uśmiechy posyłam

      Usuń
    3. A ja wtedy tam na pewno będę :)))
      buziaki :***

      Usuń
  6. I ładnie i miło i klimatycznie. Nic tylko jechać :)

    Baw się dobrze a rękawice to może jakieś pancerne weź :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już myślałam, żeby może w jakimś muzeum pożyczyć od rycerza :))) i zbroję.....w razie kolejnej wywrotki :)

      Usuń
  7. Aż musiałam podejrzeć tę "Madonnę"...
    Dziękuję za uroczy spacer. :-)
    Jak dobrze, że to miejsce jest zadbane (nawet, jeśli nie jest w całości dostępne do zwiedzania). Wciąż wiele takich cudeniek marnieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też baaardzo długo czekało na remont, już traciłam nadzieje, że on kiedyś nastąpi.
      Zapraszam na kolejne wędrówki :)

      Usuń
  8. Przed chwilą przeczytałam Twój wpis o zwiedzaniu skalnego labiryntu - tam się nie da komentować, więc napiszę tu: podziwiam najszczerzej Twoją chęć do odkrywania i poznawania świata i to, że tak zwinnie poruszasz się swoim nowym pojazdem w tak trudnych warunkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo Ci dziękuję :) Muszę jednak przyznać, że do pełnej zwinności mi jeszcze wiele brakuje i dużo pracy przede mną żeby wzmocnić ręce. Na szczęście mąż mi nie odpuszcza i zagrzewa do walki, a kiedy ja omdlewam on uruchamia muskuły :)
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  9. KOCHANA piękny zamek ale wieje chłodem. Kocham skromność. Mimo wszystko zgarnęłaś mnie na cudowną wycieczkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w takim wielkim zamko-hotelu trudno o skromność :)) Ale cieszę się, że powędrowałaś ze mną :)

      Usuń
  10. Piękności!

    Cholera, byłam rzut beretem od tego zamku i o nim nie wiedziałam... :./

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłem w tym roku, ale ze względu na czas nie zwiedziliśmy. Za rok powrócę w Rudawy Janowice, bo warto.
    Pozdrawiam 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudawy są naprawdę piękne, a ja ciągle odkrywam w nich coś nowego.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Zamek w Karpnikach nie zaistniałby przed wiekami gdyby nie urokliwe miejsce ukształtowane przez przyrodę na przestrzeni dziejów. Osobliwością tego miejsca są Rudawy Janowickie, które swoim wdziękiem przyciągają turystów. Wioski /Gruszków, Bukowiec, /sąsiadujące z przypałacowymi lasami i górskimi polanami stanowią barwne uzupełnienie bogatej w wydarzenia historii tego szczególnego miejsca. Warto poznać tę historię, która wpisuje się w dziedzictwo kulturowe nie tylko Doliny Pałaców i Ogrodów, wzbogacając Park Kulturowy Kotliny Jeleniogórskiej

    OdpowiedzUsuń